I pomyśleć, że tyle radości może dostarczyć zwykły żel do ciała, wymieszany z oliwą i sokiem malinowym, z pierścionkiem zaręczynowym wsadzonym w środek (Andrzej, przepraszam za tę profanację, ale to w imię sztuki). Do tego obiektyw makro, pierścienie pośrednie, odrobina raynoxa i voila! Przepis na makro laboratoryjne gotowy :)
No cała Wczesna Sylwia :) Brawo!
OdpowiedzUsuń