Mogłoby się wydawać, że liczne erupcje wulkaniczne nie wpłynęły pozytywnie na rozwój rolnictwa na wyspie, ale jej mieszkańcy wykazali się niezwykłą kreatywnością.
Krzewy nie rosną w górę, do czego jesteśmy przyzwyczajeni, a płożą się po post-wulkanicznym podłożu. Pojedyncze winorośle sadzone jest we wgłębieniach o średnicy 4-5 m i głębokości 2-3 m, otoczone murkiem z układanych ręcznie kamieni (tzw. zocos), których celem jest zabezpieczenie upraw od silnych lanzarotańskich wiatrów. Winorośl rośnie w wulkanicznym pyle, który nocą dostarcza roślinom wilgoć, zaś w ciągu dnia chroni przed jej szybkim odparowywaniem. Technika ta zakłada wyłącznie uprawę ręczną, bez użycia jakichkolwiek maszyn i dodatkowych metod nawadniania. Tylko i wyłącznie w tym jednym miejscu na świecie można spotkać tę metodę kultywacji.
Co ciekawe, okazała się ona tak efektywna, że wszystkie pola uprawne na wyspie zaczęto obsypywać wulkanicznym pyłem.
Zielona winorośl, jeszcze niepozorna, pięknie kontrastuje z ciemnym wulkanicznym pyłem. Samych lejkowatych wgłębień jest podobno ponad 10 000, a ze zbieranych owoców powstaje rocznie ok. 2 mln litrów wina.
Szczerze zachęcam do skosztowania wina z La Gerii - koniecznie białego! Wino wytrawne jest, jak na nasze standardy, słodkie, zaś słodkie smakiem przypomina bardzo słodki syrop. Koszt: od 7 euro. Warto!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz