Wczoraj w Kopenhadze odbywała się Noc Zakupów, czyli... shoppingowe szaleństwo! Jednak jak to zwykle bywa w takich sytuacjach, nie kupiliśmy nic. Ale wycieczka przez pół miasta okazała się owocna i tak. Andrzej musiał zostać godzinę dłużej w pracy (ach te ngo'sy), więc obeszłam z paratem cały Nyhavn.
piątek, 30 września 2011
wtorek, 27 września 2011
W drodze do Christanii
Wolne Miasto Christania jest znane jako mekka hippisów i ośrodek kultury alternatywnej. Ta dzielnica Kopenhagi powstała w 1971 r. kiedy grupa hippisów-squatersów zajęła opuszczone baraki byłej jednostki wojskowej Christianshavn. Grupa młodych ludzi ustanawiła własne sądy, nie płaciła podatków i generalnie zachowywała się po hipisowemu. W latach 90. mieszkańcy Christanii opracowali swój własny (niezależny od państwowego) kodeks praw, zakazujący m.in sprzedaży ciężkich narkotyków. Hipisowską atmosferę można poczuć do dziś, przechadzając się wśród stoisk z "nadziewanymi" ciasteczkami i innymi wynalazkami mającymi wprowadzić trochę więcej radości do życia ;) W Christanii, co w zasadzie jest zrozumiałe, panuje niestety całkowity zakaz robienia zdjęć.
Wczoraj w Wolnym Mieście odbywała się wielka impreza z okazji 40-lecia powstania. Wiedziałam, że sobie fotograficznie nie poszaleję w samej Christanii, toteż trochę wyżyłam się na różnych elementach duńskiej komunikacji miejskiej w drodze na imprezę :)
Wczoraj w Wolnym Mieście odbywała się wielka impreza z okazji 40-lecia powstania. Wiedziałam, że sobie fotograficznie nie poszaleję w samej Christanii, toteż trochę wyżyłam się na różnych elementach duńskiej komunikacji miejskiej w drodze na imprezę :)
czwartek, 22 września 2011
Wzdłuż kanału
Korzystając z przpięknej, słoneczno-jesiennej pogody wybrałam się na małą foto-przejażdżkę. Początkowo chciałam obfotografować największy park w Koenhadze Fælledparken, ale szczerze mówiąc trochę mnie zawiódł - park w większości stanowił pustą przestrzeń porośniętą trawą, nic ciekawego. Postanowiłam wrócić malowniczą ścieżką rowerową rozdzieljącą Nørrebro i centrum miasta. I to uratowało moją foto-wycieczkę :)
środa, 21 września 2011
Assistens Kirkegård cz. III
Na chwilę obecną jest to ostatnia część cyklu (i zarazem najbardziej ponura). Choć myślę, że jeszcze tu wrócę - kiedy jesień będzie w pełni...
wtorek, 20 września 2011
poniedziałek, 19 września 2011
Assistens Kirkegård cz. I
Korzystając z ciepłego jesiennego dnia wybrałam się na fotospacer po Assistens Kirkegård. Nekropolia usytuowana w dzielnicy Kopenhagi Nørrebro, poza oczywistym celem, spełnia również mniej oczywistą funkcję - jest traktowana jako jeden z ważniejszych ogrodów miasta, gdzie Duńczycy przychodzą pospacerować, wypocząć, czy też rozłożyć się z całą rodziną na cmentarnej trawce z koszem piknikowym. Na cmentarzu można znaleźć groby m.in. H.C. Andersena oraz słynnego filozofa Sørena Kirkegaarda. Muszę przyznać, że jeszcze nie widziałam tak pięknego cmentarza. W zasadzie swoim wyglądem niewiele odbiega od ogrodu botanicznego.
niedziela, 18 września 2011
Rowerowo - deszczowo
Pogoda w Kopenhadze jest wybitnie zmienna - choć głównie i tak pada i wieje. Ale od kiedy porzuciłam komunikację miejską na rzecz roweru przynajmniej jest mi ciepło... Niemniej weekend upłynął pod znakiem deszczu, do tego Andrzej się przeziębił, w efekcie czego siedzieliśmy głównie w domu. Czyli bezzdjęciowo. No prawie - wydaje mi się, że dobrze uchwyciłam charakter Kopenhagi ;)
sobota, 17 września 2011
Lampy
Jedną z pierwszych rzeczy, które zwróciły moją uwagę w Kopenhadze są lampy. Lampy uliczne. Nie stoją one wzdłuż dróg, ale wiszą sobie malowniczo nad ulicami. Uważam to za bardzo zabawne - stąd ten cykl :)
wtorek, 13 września 2011
A w niedzielę wieczorem...
Weekendy są święte. W weekendy trzeba robić same fajne rzeczy. Toteż większość atrakcji, zwiedzania, oglądania i kupowania zostawiamy sobie na sobotę i niedzielę. W ostatnią sobotę działo się dużo: byliśmy w Tivoli i Andrzej kupił mi śliczny nowy (choć stary) rower, po czym stwierdził, że na różowej amsterdamce z koszem i podrabianymi ray-banami wyglądam tak hipstersko, że w Warszawie by się ze mną nie pokazał :) Oprócz wielkiej radości sobota zaowocowała niestety również gigantycznymi wydatkami (rower 500 dkk, Tivoli 200 dkk, a jeść i pić też trzeba, już nie wspomnę o blokadzie do roweru w cenie niemalże połowy roweru), w związku z tym niedzielę spędziliśmy pod hasłem "Copenhagen on a budget" i poszliśmy na spacer. Absolutnie najtańszy sposób spędzania czasu, a ile radości - i to zarówno podczas plątania się o zmroku po zabytkowym centrum Kopenhagi, jak i podczas selekcji i edycji miliarda zdjęć, co szczerze mówiąc lubię bardzo :) A oto efekty:
poniedziałek, 12 września 2011
Subskrybuj:
Posty (Atom)