wtorek, 13 września 2011

A w niedzielę wieczorem...

Weekendy są święte. W weekendy trzeba robić same fajne rzeczy. Toteż większość atrakcji, zwiedzania, oglądania i kupowania zostawiamy sobie na sobotę i niedzielę. W ostatnią sobotę działo się dużo: byliśmy w Tivoli i Andrzej kupił mi śliczny nowy (choć stary) rower, po czym stwierdził, że na różowej amsterdamce z koszem i podrabianymi ray-banami wyglądam tak hipstersko, że w Warszawie by się ze mną nie pokazał :) Oprócz wielkiej radości sobota zaowocowała niestety również gigantycznymi wydatkami (rower 500 dkk, Tivoli 200 dkk, a jeść i pić też trzeba, już nie wspomnę o blokadzie do roweru w cenie niemalże połowy roweru), w związku z tym niedzielę spędziliśmy pod hasłem "Copenhagen on a budget" i  poszliśmy na spacer. Absolutnie najtańszy sposób spędzania czasu, a ile radości - i to zarówno podczas plątania się o zmroku po zabytkowym centrum Kopenhagi, jak i podczas selekcji i edycji miliarda zdjęć, co szczerze mówiąc lubię bardzo :) A oto efekty:












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz